100. Setny wpis...
No właśnie. Myślałam, że będzie bardziej euforyczny. Coś w stylu - "dach ukończony" albo "piękne zakończenie SSO". A tu... nic z tych rzeczy.
Ale co tam. Chcemy serdecznie podziękować naszym czytelnikom za doping i przydatne rady i uwagi - te miłe i te mniej miłe także Pozostaje nam tylko życzyć sobie, żebyście byli z nami do końca budowy. Zapraszamy!!!
Na budowie cisza, dekarze zdrowieją. A tymczasem dziś przyjechał (a raczej został przywieziony) nasz kot:
Nie wyjęliśmy go całego, bo jest dobrze opakowany, a jeszcze trzeba go przewieźć na budowę. Pan Zdzisław bardzo się postarał - szybko, sprawnie Przyznam, że bardzo mi się ten kot podoba. Zresztą nie tylko mi. Mała księżniczka wzięła sobie talerzyk z ciasteczkami zawołała naszego prawdziwego kota i siedzieli przy tym dachowym z pół godziny.
Jeszcze na koniec dwa pyszczki: